Jest tak: faktycznie, słuch w uszkodzonym uchu nieco się poprawił, nie jakoś powalająco – ale zauważalnie, jednak wciąż mam o jedną dziurkę za dużo, bębenek się nie zrósł.
Czekamy więc do sierpnia, jeśli do tego czasu sytuacja się nie zmieni to operacją będzie konieczna, bardziej jednak ze względów zdrowotnych (jeśli natura nie przewidywała przeciągu w uchu, to go tam być nie może) niż dla poprawy poziomu odbierania dźwięków.
Zabieg operacyjny może na to wpłynąć jedynie w niewielkim stopniu.
Wtedy być może zapadnie decyzja o konieczności stałego użytkowania aparatu słuchowego (mam nadzieję że robią jakieś gustowne w stylu goth, z czachami, falbankami i koronkami i koniecznie z miniaturowym portrecikiem wiadomego Tila.)
Ale to jeszcze melodia przyszłości.
Dopytałam śliczną panią doktor o ten nawrót wirowania w głowie, z godnie z przewidywaniami odrzuciła związek z uszkodzeniem ucha, bo upłynęło już przecież 3,5 miesiąca. I tak, jak sugerowała kiedyś neurolożka, jest możliwe, że po jakimś czasie organizm „przyzwyczaja się” do dawki i należy ją zwiększyć.
Zwróciła też uwagę na to, że jest możliwość, mała, ale wykluczyć nie można, że skoro ostatnio w zaprzyjaźnionej aptece nie mieli Betaserc i dostałam zamiennik, to choć skład jest taki sam, przynajmniej co do głównego leczniczego składnika, to jednak substancje dodatkowe, wypełniające, bywają różne i to może wpływać na wchłanianie leku. „To ja od razu Pani wypiszę receptę i proszę wrócić do dawki w razy dziennie po tabletce” , no po prostu kochana dziewczyna ♥ 💜 ♥ 💜 ♥ 💜
I jeszcze dała mi listę ćwiczeń na tego typu zaburzenia równowagi, doba jest za krótka na te wszystkie moje rehabilitacje, eh.
Na koniec zwyczajowa porcja żarcików na temat tych, co to się bawią tym, co nie trzeba, a potem cierpią 😛
Było przemiło i sympatycznie, szkoda tylko, że musiałam wstać o 6, czyli chwilę po typowej dla mnie porze kładzenia się do łóżka.
Jestem totalnie nietomna, na lekcjach opowiadam głupoty, jadłam obiad w porze śniadania, masakra.
Na pocieszenie kupiłam sobie koszyczek truskawek i 2 czarne koziołki, będą w sam raz do wieczornej porcji Netflixa.

więcej w tej kategorii: https://drzoanna.wordpress.com/category/po-raku/

2 uwagi do wpisu “Meldunek z laryngologicznego placu boju.

  1. Mam taka samą obserwację : doba jest za krótka na wszystkie moje zabiegi zdrowotne. Ten Betaserk brałam, pamiętam.
    Trzymaj się z tym uchem…. Mi dziś nawiało w prawe, mimo opaski i kaptura. Coś chyba musze do niego wlać, bo będzie niedobrze.

    Polubienie

Dodaj komentarz