https://www.facebook.com/events/1973659806363834

Jazz Rock to klub, który nie dostał nigdy szansy, by dołączyć do moich ulubionych miejscówek w Krk.
Wychowałam się na Popku i Uwadze, a gdy zniknęły z mapy miasta, a ja zaczęłam się rozglądać za czymś nowym, Moje Dziecko dorosło na tyle, by przełożyć imprezowanie w klubach nad walenie browarków w krzaczorach z kumplami – no i jego wybór padł właśnie na Dżeza.
I choć zaraził mnie swoją miłością do Prodigy czy Systemu, a Rammsteinem to ja zaraziłam jego, więc klimaty JRC były tak samo bliskie jemu, jak mnie, to jednak musieliśmy wybrać, co je czyje, musieliśmy się podzielić krakowskimi miejscówkami.
No bo wiecie, jak jest, nie ma gorszej traumy dla młodego człowieka, jak drżeć, czy podczas najlepszej klubowej zabawy, całowania się z dziewczyną czy rzygania w kibelku, nie natkniesz się aby na troskliwą twarz własnej rodzicielki.
Albo, nie daj bóg, samemu zobaczyć, jak ta imprezuje 2 stoliki dalej, całuje się czy rzyga.
Żeby więc nie dostarczać sobie nawzajem powodów do nocnych lęków ustaliliśmy, że moja noga progu Dżeza nie przekroczy, amen.
No i trzymałam się tej obietnicy przez lata, póki Moje Fantastyczne Dziecko nie poznało w JRC miłości swojego życia i po kolejnym upływie lat samo zostało dumnym Tatą. No i teraz do Dżeza chadza rzadziej, bo obowiązki rodzicielskie, praca i takietam, a jeśli, to sposób, w jaki spędza tu czas nie ma już dawnego charakteru i nie trzeba się z nim tajniaczyć jakoś specjalnie. Nawet zdarzyło się nam parokrotnie być na tych samych imprezach w tym samym czasie i nie skończyło się to wydziedziczeniem ani wymówkami, że kompromituję rodzinę, nazwisko i przynoszę wstyd Ojczyźnie 😛
Jednak w międzyczasie zaprzyjaźniłam się już z innymi pubami, więc w JRC bywam rzadko, co nie zmienia faktu, że wystrój wnętrza zachwyca mnie nieustannie a podczas piątkowego eventu dodatkowo zachwyciła mnie szeroka gama ulubionych browarków.
No bo żeby Fortunka, i to do wyboru, czarna lub czerwona?
Nojaniemoge 😀
Raczyłam się więc tej marcowej nocy Czarną Fortuną z grubego szkła, jak lubię i nawiązałam pierwsze, jeszcze nieśmiałe kumpelskie nici z barmanem Patrykiem, który ochoczo dosypywał mi do browca kostki lodu, bo w gorącej imprezowej atmosferze szybko się grzało.


A co do tego grzania – jak wiemy, w Jazz Rocku nawet przed nadejściem kalendarzowej wiosny klimat panuje tropikalny, szczególnie w okolicach mikrego dansfloru, mnie jednak udało się odnaleźć na nim dokładnie pół metra kwadratowego powierzchni z miłym nawiewem (zapewne tuż pod jakimś wiatrakiem czy coś) i tej okolicy się twardo trzymałam, a mniej więcej 2 godziny po północy na parkiecie powolutku zaczęło się przerzedzać, słabsi zawodnicy po prostu odpadli, ustępując miejsca twardzielom, parkietowym wymiataczom, jak na ten przykład mua, że zauważę całkiem nieskromnie.
Tak więc na dżezowe temperatury narzekać nie będę, poza tym darmowa sauna w czasach, gdy za wszystko trza płacić to milusi podarunek od losu 😛
Klimat tego miejsca tworzą także panujący w nim mrok, czerwone piekielne oświetlenie, plus solidne zadymianie – super dla wszelkiej maści mroczniaków, gorzej dla fotografa z bożej łaski ze sprzętem dla przedszkolaków 😛


Ale że fotograf uparty i 10letnim już doświadczeniem to i efekty, mam nadzieję, zupełnie znośne 😉
Oceńcie sami 🙂

Te 2 fotki wyżej to z cyklu: znajdź 5 różnic 😀

I tu podobnie 🙂

Tak cieszy się DJ Preston na mój widok 😀

Arek prosto z piekła 😀

Julka z drinkiem 🙂

Foty z didżejem zawsze na propsie 😀











Na zakończenie – kontynuacja cyklu pt dwa niezbędne gadżety gotyckie 🙂


I obowiązkowe kibelkowe selfie w zachlapanym lustrze 😛

Ogromne dzięki dla Dja Prestona za wybór dźwięków, a znajomym i nieznajomym za sympatyczne pogaduchy – o życiu, rodzinie, o tym, co kochamy i czego się boimy.
No a zdziwko w związku z moim wiekiem zawsze na propsie 😀

Do następnego razu!!!!

więcej w tej kategorii: https://drzoanna.wordpress.com/category/imprezy-spis-tresci/

2 uwagi do wpisu “SEEDS w Jazz Rocku, 1 marca 24.

Dodaj komentarz